„DUBAJ KRWIĄ ZBUDOWANY” MARCIN MARGIELEWSKI

„Dubaj krwią zbudowany” Marcina Margielewskiego to kolejna książką tego autora poruszającą tematykę arabską. Dziennikarz obnaża w niej tajemnice życia szejków oraz najciemniejsze strony biznesu Zatoki Perskiej. Tym razem pragnie pokazać jak naprawdę powstał tytułowy Dubaj, kto go stworzył płacąc cenę najwyższą. Autor unosi zasłonę milczenia otaczającą ten najsłynniejszy, najbardziej znany emirat.

Większości z nas Dubaj kojarzy się z olbrzymimi zasobami „czarnego złota”, czyli ropy naftowej, dzięki czemu plasuje się wśród najbogatszych skrawków ziemi. Dla wielu jest to idealny, wakacyjny raj! Cieszy się reputacją miasta, gdzie wszystko musi być „naj!”: najbardziej olśniewające, najpiękniejsze, najokazalsze,, najnowocześniejsze z wszechogarniającym luksusem i przepychem. Takie właśnie są Wyspy Palmowe, czy też zapierające dech w piersiach futurystyczne budowle, na tle których turyści chętnie robią sobie zdjęcia. To właśnie stanowić ma oficjalną wizytówkę Dubaju prezentowaną w folderach reklamowych.

Warto jednak zastanowić się, jakie cierpienie kryje się za tym pięknem i blichtrem, czyimi rękoma zostało to wszystko wybudowane i ile wchłonęło krwi. Będący rajem dla turystów Dubaj stanowi jego zaprzeczenie dla setek tysięcy stawiających go emigrantów. Bajka stworzoną przez szejków o cudownym mieście wyrwanym piaskom pustyni ma też swoją ciemniejszą, mniej znaną stronę. Ukazuje ją książka Margielewskiego analizując los współczesnych niewolników, udających się do Dubaju setek tysięcy emigrantów z: Pakistanu, Indii, Filipin, Nepalu, Afryki Północnej wierzących, że uczciwie pracując w nowoczesnym kraju, wyrwą się z biedy. To niestety miraż, a piękny zakątek świata może stać się gehenną, podeptać godność, przy pomocy narzędzia kontroli jakim jest emigrancki „dług”.

Ludzie marzący o bliskowschodnim „raju” często nie znają języka. Nie zdają sobie sprawy, co wcześniej podpisują w tzw. agencjach pracy. Do ZEA docierają obciążeni finansowo fikcyjnymi „opłatami pokrywającymi” formalności i podróż, które zmuszeni są odpracować. Kwota zazwyczaj wykracza po za ich możliwości, pieniądze należy uiścić przed wyjazdem, ale wtedy proponowane jest „rozwiązanie”. Może to być zgoda na sprzedaż nerki (agencje pośredniczą w handlu organów). Po jej wyrażeniu w niedługim czasie odbywa się operacja przeprowadzana w warunkach raczej niezbyt sprzyjających takiemu zabiegowi i szybki wypis ze szpitala. Przyszli emigranci będący niejednokrotnie bardzo utalentowanymi, niedocenianymi osobami, często wchodzą w tę „grę”, którą wielokrotnie kończy śmierć (zakażenie, źle przeprowadzona operacja). Jeśli jednak w dalszym ciągu brak im pełnej kwoty „wybawieniem” mają być pożyczki. Niestety, kiedy w końcu docierają do upragnionego „raju”, już po pierwszym kroku na jego ziemi uświadamiają sobie, że padli ofiarą oszustwa, a marzenia o lepszym życiu muszą odejść w zapomnienie. Oni zaś stają się całkowicie niewidzialni dla bogatych mieszkańców i turystów.

Na stawiane im czasem zarzuty złego traktowania siły roboczej szejkowie tłumaczą, że ratują tych ludzi od jeszcze gorszej nędzy w ojczyźnie. Zgodnie z tą logiką emigranci zatrudniani są przy najcięższych, najbardziej pogardzanych przez lokalną ludność pracach, w tym tę katorżniczą na budowach. Wykonują ją każdego dnia od świtu do nocy pomimo wysokich temperatur i braku przestrzegania zasad BHP, czego skutkiem są liczne wypadki, udary, zawały serca przy jednoczesnym braku opieki medycznej. Do tego dochodzą fatalne warunki mieszkaniowe. Stają się mieszkańcami obozów pilnowanych przez strażników na obrzeżach miasta z dala od luksusu, którego są współtwórcami. Mieszkają stłoczeni w ciasnych, dusznych pomieszczeniach, z niesprawną izolacją elektryczną i małą liczbą sanitariatów. Po wykonaniu swojej pracy, nigdy nie „dostąpią zaszczytu” wstępu do budowli, którym poświęcili swoje siły, czas i zdrowie. Nieobce jest im, także uczucie głodu, co zmusza do nielegalnego posiadania butli gazowej, by z resztek jedzenia coś przygotować, pomimo częstych przypadków wybuchu gazu.

W Dubaju każdego roku giną tysiące pracowników, a raczej współczesnych niewolników. Śmierci tych osób są skrzętnie ukrywane. Władze przyznają się do niewielkiej liczby przypadków wyłącznie wtedy, gdy nie da się już ich ukryć. Ponadto, emigrant padając ofiarą przestępstwa, nie ma co liczyć na pomoc policji stojącej niemal zawsze po stronie obywateli Emiratów.

Gdy świat zachwyca się niesamowitym Dubajem jego prawdziwi budowniczy rozmyślają, czy przetrwają kolejny dzień? Oni wiedzą, że są ofiarami systemu i biedy jaka ich dotknęła. Książka Margielewskiego ma uzmysłowić czytelnikom hipokryzję, zakłamanie „elit” oraz bronić ludzi, ich godności, człowieczeństwa. Publikacja ta zawiera także historię powstawania i rozwoju Dubaju, ukazując wiele przemilczanych faktów, jak np. konieczność kupowania piasku na dubajskie budowy, zrujnowanie niemal całego ekosystemu wybrzeża przy tworzeniu sztucznych wysp. Nie brakuje informacji o nieudanych i niedokończonych inwestycjach wartych miliardy petrodolarów. W Dubaju obowiązuje propaganda sukcesu i zmowa milczenia na temat porażek.

Autorka tekstu i zdjęcia: Anna Hudyka. Recenzję oraz fotografię przygotowano na zlecenie Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Marii Kozaczkowej w Dąbrowie Tarnowskiej w ramach odbywania stażu.